Betowała: Vanes (Loffciam!)
Nie zareagowała od
razu. Jej zdolność myślenia w tej jednej krótkiej sekundzie wyparowała.
Porażona doznaniem dotyku gorących warg na swojej skórze zapragnęła więcej.
Odwróciła głowę w stronę jego twarzy, przyciskając usta do jego policzka. To
było dla niego jak impuls elektryczny. Wszystkie hamulce puściły. Podniósł
gwałtownie głowę, by na nią spojrzeć. Jej rozchylone wargi kusiły go. Przyciągała
go jak słodki nektar. Nie zastanawiając się dłużej, pocałował ją mocno,
odkrywając się całkowicie. Euforia, jakiej doświadczyli, zatańczyła im przed
oczami milionem barw i kolorów. Eksplozja uczuć buchnęła z nich niczym iskry z
ogniska. Ich języki splotły się, szukając wspólnego rytmu do tajemniczego,
skrajnie podniecającego tańca. Ciała instynktownie zbliżyły się do siebie.
Chłonęli się wzajemnie, nie mogąc przestać. Myśli odpłynęły zastąpione
rozkoszą. Ogarnęło ich szaleństwo, powodując w umysłach burzę z piorunami.
Gorączka zmysłów nastawionych na czerpanie przyjemności rozlewała swe fale w
ich organizmach. Serca biły z zawrotną prędkością o mało nie wyskakując na
zewnątrz. Pod naporem ust chłopaka Lucy zrobiła krok w tył, co ten wykorzystał
i sprawnie, nie przerywając kontaktu, zamienił się z nią miejscami tak, że
teraz to ona stała pod ścianą. Jedna jego dłoń gładziła jej talię a druga
rozpoczęła wędrówkę w dół jej łokcia, odszukując dłoń dziewczyny spoczywającą
na jego brzuchu. Zdecydowanym chwytem oderwał ją stamtą, splatając ich palce i
podnosząc je na wysokość jej głowy, przyciskając je do ściany. Stanowczość tego
gestu rozpaliła ją. Drżąc z podekscytowania, wolną ręką złapała go za szyję,
przyciągając go jeszcze bliżej. Fajerwerki w jego umyśle, wciąż rozbudzały się
od nowa, napędzając go energią do działania. Głowy co chwilę zmieniały
położenie, dopasowując się do łapczywego, ostrego tempa wymienianych
pocałunków. Szelest ubrań, ciche westchnienia i wymykające się z gardeł jęki –
oprócz tych odgłosów nic nie zakłócało ich sensacyjnych uczuć.
Chaos, spowodowany
ilością nowych doznań, powoli ich opuszczał.
Pocałunki stawały się słabsze, przechodząc z natarczywych i
niecierpliwych do spokojniejszych, dłuższych, bardziej namiętnych. Po
zaspokojeniu żądzy, która się w nim obudziła, muskał wargi dziewczyny, ciągle
nie mogąc się nasycić. Z wyczuciem ssał jej dolną wargę i kąsał delikatnie
zębami. Chwilę później rozłączył ich usta, kończąc akt. Oparł swoje czoło o
jej, biorąc głęboki wdech na uspokojenie rozszalałych nerwów. Lucy
spazmatycznie wciągała powietrze, za wszelką cenę starając się opanować.
Zaróżowione z podniecenia policzki i oczy wciąż zamglone po przeżytych uniesieniach, oddawały w pełni
stan jej ducha. Trwali tak w swych objęciach patrząc na siebie. Lekki,
niesamowicie nieśmiały, wręcz nie pasujący do sytuacji sprzed chwili, uśmiech
Lucy powiedział mu wszystko. Słowa okazały się zbędne. Obydwoje wiedzieli, że
stało się między nimi coś, co zapoczątkowało ich nową, wspólną drogę.
Budząc się rano miała
wrażenie, że jest lekka jak piórko, a świat stoi przed nią otworem. Czuła, że
jest w stanie przenosić góry. Przymknęła oczy, przypominając sobie wydarzenia z
poprzedniego wieczoru. Nigdy by nie podejrzewała, że właśnie tak to się
potoczy. Cieszyła się. Inicjatywa Natsu pomogła jej uświadomić sobie czego tak
naprawdę pragnęła. Dostała to wszystko właśnie od niego. Udała się do łazienki
tanecznym krokiem, zgarniając z krzesła ubrania, które miała zamiar założyć.
Chciała iść popływać. Rozpierająca ją energia musiała znaleźć swoje ujście w
wysiłku fizycznym. Choć już zaczynało jej brakować jego towarzystwa, wiedziała,
że wkrótce się zobaczą. Pakując do torby ręcznik, rozejrzała się po pokoju w
poszukiwaniu olejku do opalania. Leżał na szafce koło łóżka. Podchodząc, by go
zabrać, skierowała wzrok na kąt pokoju, w którym wczoraj stali. Rumieniec na
jej policzkach dobitnie świadczył o ogarniającej ją ekscytacji. „Przestań”
skarciła się w myślach. Kończąc pakowanie postanowiła,
że zobaczy się z Erzą i powie jej, dokąd się wybiera. Wyszła na korytarz cicho
zamykając za sobą drzwi i kierując się do pokoju przyjaciółki. Zapukała
dwukrotnie a słysząc wołanie, że jest otwarte, nacisnęła klamkę, wchodząc do
środka. Ogarniając spojrzeniem pomieszczenie, zorientowała się, że Erza musi
być w łazience.
- Zaraz przyjdę! – Usłyszała
głos koleżanki dochodzący zza drzwi. – Tylko się odświeżę!
Lucy usiadła na łóżku,
cierpliwie czekając. Po chwili, owinięta ręcznikiem, wyszła Erza, roztaczając
wokół siebie zapach cytrynowego żelu pod prysznic.
- O matko, moje plecy –
jęknęła żałośnie. – Co tam, Lucy?
- W porządku. Chciałam
ci tylko powiedzieć, że idę popływać. Gdybyście mnie szukali, będę na plaży –
mówiąc to wstała, poprawiając niesforny kosmyk swoich blond włosów.
- Jasne. Dzięki za
informację. Ja chyba dzisiaj odpuszczę sobie słońce, plecy mnie pieką niemiłosiernie.
– Użyła podmiany, by zmienić ubranie. – Chyba
będę potrzebować czegoś na złagodzenie tego bólu – mówiąc to skrzywiła się. –
Lucy, stało się coś? – spytała nagle świdrując ją spojrzeniem.
- Nie, nic – odparła szybko speszona. – Dlaczego pytasz?
- W sumie sama nie
wiem… - Przekrzywiła głowę w bok, mrużąc oczy. –Jakoś inaczej wyglądasz…
- Wydaje ci się. – Kiwnęła lekceważąco ręką, nie pozwalając jej
skończyć a w duchu marząc, aby jak najszybciej się stąd ulotnić. Owszem, stało
się, i to dużo w ciągu ostatniego
wieczoru, ale nie chciała na razie nikomu nic mówić. Najpierw musiała dojść do
ładu z samą sobą i porozmawiać z Natsu. Wczoraj nie starczyło im na to czasu.
Obydwoje trochę zaskoczeni, jak również zadowoleni z obrotu wydarzeń, nie
chcieli zawracać sobie głowy czymś tak przyziemnym jak poważna rozmowa.
Spędzili razem jeszcze jakąś godzinę, siedząc na łóżku, zadowalając się swoim
towarzystwem w zupełnie niekrępującej ciszy. Lucy, pod wpływem delikatnego
głaskania jej włosów przez chłopaka, usnęła z głową opartą o jego tors.
- Skoro tak, to miłej
zabawy. – Erza postanowiła dać sobie spokój. –
Widzimy się wieczorem przed stacją - dodała, odprowadzając ją wzrokiem.
Lucy uśmiechnęła się do
niej. Pożegnała się i poszła.
Gdy znalazła się na
miejscu, rozwinęła ręcznik i ściągnęła ciuchy, pozostając w kostiumie
kąpielowym. Niewielu ludzi kręciło się o tej godzinie po okolicy. Zbliżyła się
do brzegu, przez chwilę wpatrując się w ruchy fal. Morze było spokojne, a
słońce na niebie zachęcało do kąpieli. Weszła głębiej, czując chłodną jeszcze
wodę. Zaczęła płynąć. Na początku spokojnie, wręcz leniwie, stopniowo
przyspieszając, aż odnalazła swoje tempo. Płynąc, nie rozglądała się na boki,
prąc do przodu. Znów myślała o nim, tracąc poczucie czasu. Dopiero świadomość,
że jest głodna, zmusiła ją do przerwania rozrywki. Z lekką zadyszką wyszła z
morza. Słońce przyjemnie rozgrzewało jej zimną skórę. Nagle dostrzegła obok
siebie kota Natsu – Happy’ego.
- Mam dla ciebie
wiadomość, Lucy – rzekł, jednocześnie aktywując swoją magię skrzydeł i
wzbijając się ponad jej głowę.
- Hę? Jaką? – mruknęła
nieco zaciekawiona, wycierając ręcznikiem mokre, posklejane od słonej wody
włosy. - A gdzie Natsu? – spytała, rozglądając się w poszukiwaniu chłopaka. Kilkoro
dzieci szykowało się do zabawy, w pośpiechu wyrzucając zawartość swoich
plecaków na koc, kawałek dalej spacerowała para
staruszków. Rodzina z dwójką dzieci stała przed sklepikiem z lodami.
Grupka roześmianych nastolatek rozkładała leżaki do opalania, robiąc przy tym
sporo hałasu. Obejrzała się za siebie,
jakby w obawie, że zaraz skądś wyskoczy i wywinie jej jakiś numer. Gdy nigdzie
go nie dostrzegła, uniosła dłoń do czoła, by osłonić się przed słońcem i
spojrzała w górę, na kota, który unosił
się nad nią.
- Tak właściwie to
wiadomość od niego. Kazał przekazać, że musiał pilnie wyjechać, wróci do
Magnolii za jakiś tydzień – wyrzucił z siebie szybko, po czym wzniósł się
jeszcze wyżej, nie wiedząc, jak zareaguje na to Lucy. Gdyby się wściekła,
mógłby oberwać, a niespecjalnie mu na tym zależało.
Z
każdym jego słowem oczy Lucy stawały się coraz większe. Przez jej głowę
przeleciało tysiące myśli, a każda coraz bardziej absurdalna i niewiarygodna.
- C-co?! – wyjąkała z trudem, starając się nie
panikować. - Dlaczego? Gdzie? Po co? –W jej głosie zaczęły pobrzmiewać niepokojące
nuty. – Jak to, do cholery?! – Wkurzyła się. – Mów, co jest grane?! – krzycząc,
wycelowała w niego oskarżycielsko palcem, jakby sam ten gest miał sprawić, że
towarzysz Salamandra dozna nagłego olśnienia i zaraz wszystko jej wyśpiewa.
Happy zrezygnował z
magii, delikatnie opadając na piasek ze smutnym wyrazem twarzy. Wzruszył
ramionami, jednocześnie pociągając nosem. Widać było, że sam jest zdenerwowany
i zdezorientowany decyzją przyjaciela. Lucy intensywnie zastanawiała się nad
powodem postępowania Smoczego Zabójcy. Kucnęła obok kota, z rezygnacją
wypuszczając powietrze z ust.
- Chodź, Happy. Musimy
powiedzieć reszcie, że go nie ma. – Pociągnęła go
za łapkę, zmuszając do wstania z piasku.
Czytam twojego bloga pierwszy raz i ogłaszam że jest piękny. Zapraszam cię do mnie na natsuilucy.blogspot.pl i nie mogę doczekać się nowego rozdziału. :D
OdpowiedzUsuńPS. Ślę wenę
blog super.... czekam na kolejny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńJuż zakochałam się w tym opowiadaniu =0). Jestem ciekawa dokąd wyjechał Natsu i dlaczego akurat teraz? Jak mógł w takim momencie zostawić biedną Lucy samą. Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów, czekam z niecierpliwością na nowe notki =0). Życzę baaardzo duuużo weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aia.
Niesamowity blog! Chciałabym pisać tak jak ty :3 Weny życzę i zapraszam na mój blog o Nalu ;)
OdpowiedzUsuńhttp://fullmetalfairy.blogspot.com/
Pięknie piszesz i nie mogę doczekać się nowego rozdziału.
OdpowiedzUsuńŚle weny i pozdrawiam:)
Jestem w szoku...
OdpowiedzUsuńPo prostu jestem w szoku po przeczytaniu pierwszego fragmentu rozdziału, w którym opisałaś pocałunek. Bożena, jak mi brakowało czegoś poważnego w blogosferze, to to jest nie do opisania. I jak bardzo ty zaspokoiłaś swoim blogiem tą potrzebę, nie masz pojęcia. Jeszcze nigdy nie zetknęłam się z tak barwnym, tak szczegółowym opisem pocałunków. Nigdy! Nie ograniczyłaś się do dwóch, czy trzech zdań, ale rozpisałaś się tak bardzo, zawierając tyle detali, uwzględniłaś każdą, nawet najmniejszą reakcję, z pozoru nic nie znaczącą, że kłaniam Ci się nisko, bardzo nisko, za ten opis.
Znów napiszę, że czytało się z przyjemnością, człowiek chciał więcej, więcej, cały czas więcej, i mam do Ciebie żal, że rozdziały są tak krótkie, mimo, że bardzo bogate w opisy i uczucia. Twojego talentu wręcz nie da się opisać! Jestem tak zafascynowana, że chyba dostanę depresji, jeśli skończysz tę historię. Ale bez smutów, lecę czytać kolejny rozdział, i nadal jestem pod wielkim wrażeniem.
PS Błagam, usuń weryfikację w komentarzach, bo mnie trafi.
Jestes chyba jedyną osobą, która doceniła moje starania opisu pocałunku. Dziękuję Ci po stokroć xD
UsuńNatsu to tępak A nie smoczy zabójca -_-
OdpowiedzUsuń38 yrs old Help Desk Operator Nathanial Franzonetti, hailing from Gaspe enjoys watching movies like Aziz Ansari: Intimate Moments for a Sensual Evening and Leather crafting. Took a trip to Wieliczka Salt Mine and drives a T100 Xtra. Jej komentarz jest tutaj
OdpowiedzUsuń