No to proszę. Kolejny rozdział przygód, w którym akcja nabiera tempa.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Betowała: Vanes - Dziękuję serdecznie :)
– Gdzie byłeś? – spytała, zerkając na chłopaka kątem
oka.
Szli wzdłuż brzegu rzeki, wymieniając się co jakiś
czas krótkimi uwagami. Happy jakiś czas temu odleciał, wymawiając się głodem i
zostawiając ich samych.
Drzewa wokół nich szumiały cichutko, a lekki wiatr
owiewał ich twarze. Zachodzące powoli słońce rzucało pomarańczową poświatę,
odbijającą się delikatnymi refleksami w tafli wody. Byli blisko domu Natsu,
stojącego pod lasem. Chłopak prowadząc dziewczynę, chciał jej pokazać miejsce,
w którym lubił przebywać. Tutaj trenował, spacerował, a czasem po prostu siadał
na trawie i myślał obserwując nurt wody. To w tym lesie znalazł Happy’ego i
właśnie tutaj postanowił przyprowadzić dziewczynę. Wiedział, że dostrzeże urok
i niepowtarzalną atmosferę tu panującą.
Natsu wziął głęboki wdech. Spodziewał się tego
pytania, jednak nie wiedział, jak ma na nie odpowiedzieć.
– Myślę, że wiesz. – Patrzył przed siebie, unikając
wzroku Lucy. – A jak nie, to powinnaś się domyślać.
– Owszem. Domyślam się. – Próbowała uchwycić jego
wzrok, lecz Natsu uparcie wpatrywał się w tylko sobie znany punkt. – Nie wiem
tylko, czy moje podejrzenia są słuszne.
– Na pewno. Mądra dziewczyna z ciebie. – Uśmiechnął
się i dodał: – Ale nie czas na to. Później, dobrze?
– Dobrze – zgodziła się.
– Cieszę się, że już jesteś – odważyła się powiedzieć głośno.
Chłopak przyciągnął ją do siebie, obejmując w pasie
i składając krótki pocałunek na czubku głowy.
– Ja też.
Wiadomość o związku
Natsu i Lucy dotarła do wszystkich po upływie dwóch dni od powrotu chłopaka.
Plotki, spekulacje i żarty były głównym tematem rozmów członków gildii. Tylko
kilka osób nie brało w nich udziału, stwierdzając, że to było do przewidzenia.
Natsu i Lucy natomiast nie obnosili się ze swoim
związkiem. Trzymanie się za ręce i pocałunki? Nie, to nie
wchodziło w grę. Publika nie była im do tego potrzebna. Wśród przyjaciół
zachowywali się normalnie, choć jak zauważyli, wszyscy wiedzieli, a gdy ktoś
pytał ich o to wprost, nie zaprzeczali. Jednak nie zmienili swojego
postępowania, zgodnie twierdząc, że na czułości i poważne rozmowy mogą
przeznaczyć czas, gdy będą sami. Nie chodziło im o odizolowanie się od
towarzyszy z gildii. Po prostu ich związek był ich sprawą i mimo wsparcia jakie
okazali im najbliżsi, chcieli zachować trochę prywatności. Dla Natsu zresztą
była to całkowita nowość. Odwzajemnienie uczuć przez Lucy było czynnikiem
początkującym zmiany. Miał dość robienia z siebie głupka i idioty za każdym
razem. Przyszedł czas, aby wydorośleć. Choć nie robił tego tylko dla siebie a
właśnie dla niej. Bo nie chciał, żeby Lucy musiała się za niego wstydzić. No i chciał,
tak tylko troszeczkę, ale jednak chciał, żeby inni też zauważyli w nim kogoś
innego. Wiedział, że ciężko będzie mu
pozbyć się etykietki błazna i kompletnego kretyna, jednak jakoś nie specjalnie
go to martwiło. Postanowił, że skończy z wydurnianiem się i kropka.
– Natsu, idziesz? – spytał Gray, spoglądając na
maga, przerywając mu bieg myśli.
Dragneel siedział przy barze, bawiąc się pustym już
kubkiem. Odstawił go z głuchym trzaskiem, uśmiechając się pod nosem.
– Jasne. – Wstał przeciągając się. – A gdzie reszta?
– spytał rozglądając się. Nie zauważył, jak inni się rozeszli.
– Nie mam pojęcia.
– No nic. Chodźmy już, bo mam zastałe mięśnie.
Potrzebna mi porządna walka.
– Tym razem cię rozwalę – rzucił Mag Lodu,
jednocześnie ściągając płaszcz i rzucając go na krzesło.
– Chciałbyś. – Ironiczne spojrzenie Smoczego Zabójcy
zatrzymało się na twarzy Graya.
Fullbuster uśmiechnął się tylko samymi kącikami ust,
dając mu tym do zrozumienia, że ma gdzieś to, co ten myśli. – Poza tym, jakoś
nie mam ochoty na głupie rozgrzewki. Rozwalę cię jednym atakiem.
– Marzysz, Natsu.
No cóż, faktycznie, trening nie zakończył się
zwycięstwem żadnego z nich. Jak zawsze był remis, a kłótnia, kto był bliższy
zwycięstwa, trwała dłużej niż cała walka. Poszli na kompromis dopiero gdy Erza
stanowczo ich rozdzieliła, mówiąc, że mistrz chce widzieć wszystkich członków
gildii jak najszybciej. Warcząc na siebie i dogryzając jeden drugiemu, szli za
nią w kierunku siedziby Fairy Tail. Niby jak zwykle, lecz różnica była ogromna.
Zazwyczaj nie kończący dyskusji Natsu, wściekający się o byle drobiazg, tym
razem przerzucał się z Grayem wyzwiskami w miarę spokojnie. Spokój ten objawiał
się tym, że idąc koło niego ani razu go nie popchnął ani nie uderzył, rozpoczynając
tym nową walkę. Po prostu odpowiadał na komentarze bez chęci do bitki. Zapadał
zmierzch, co Natsu zauważył dopiero po ostrzegawczym syku Scarlet, że mają w
końcu być cicho.
Przekraczając próg gildii od razu dostrzegli
zamieszanie w niej panujące. Podniesione głosy Gajeela, Jeta i Laxusa, odbijały się od
kamiennych ścian, tworząc echo i docierały do uszu wszystkich zgromadzonych.
Makarov siedział na barze z założonymi rękoma i wodził wzrokiem po tłumie
ludzi. Dostrzegając przybyłych odchrząknął znacząco, uciszając wszelkie
rozmowy. Natsu rozejrzał się dyskretnie w poszukiwaniu Lucy, a dostrzegając ją
koło Levi i Cany, zaczął przepychać się w ich stronę.
– Mam złe wieści. – Głos mistrza spowodował, że
Natsu zatrzymał się w pół kroku, całą swoją uwagę skupiając na staruszku. –
Gildarts, który jest na misji, przysłał mi list.
Teraz Natsu poczuł, że po kręgosłupie przeszedł mu
dreszcz i bezmyślnie, jakby bez udziału woli, krzyknął głośno:
– Co z nim? – pytanie zawisło w powietrzu, a mistrz
spojrzał na niego z lekkim żalem w oczach. Dostrzegając ten chwilowy smutek,
chłopak zrobił kilka kroków w przód, potrącając
stojących mu na drodze ludzi. Jedną z pięści zacisnął mocno, w geście
zdenerwowania.
– Nic mu nie jest – uspokoił go Makarov, nie
porzucając jednak zmartwionej miny.
– Ale? – dociekał Natsu, czując, że coś się kroi.
Nie po to dziadziuś zwołał wszystkich, żeby teraz czytać zwykły list. –
Powiedz, co się dzieje! – rozkazał, mając w nosie wszelkie zasady kultury.
– Jest problem. Duży. – Podniósł rękę w uciszającym
geście. – Mamy kolejną ciężką robotę do odwalenia.
Wziął głęboki wdech, zastanawiając się jak ma
przekazać im wszystko za jednym zamachem. Naprawdę, w tym momencie miał ochotę
zrezygnować ze swojego stanowiska, przekazując pałeczkę komuś młodszemu. Laxus,
Gildarts, nawet Erza – wszyscy nadawali się na nowego mistrza i pewnie nie
mieliby problemu, by żeby przekazać im trudne i zwiastujące kłopoty wiadomości.
Po chwili jednak zganił się w duchu za tak infantylne podejście do siebie
samego i, wstając na nogi, srogim spojrzeniem omiatając tłum, kontynuował:
– Ale w końcu jesteśmy Fairy Tail! Problemy i kłopoty
to nasza specjalność! – Jego słowa zostały zagłuszone przez okrzyki wiwatu
wydobywające się ze wszystkich gardeł. Mistrz skrzywił się nieznacznie na taką
ilość decybeli, a cienka stróżka potu spłynęła mu po plecach na myśl, że
najgorsze dopiero przed nim.
– No więc przechodząc do sedna, chodzi o Acnologię – wyrzucił z siebie na wydechu, nerwowo
przestępując z nogi na nogę. Jego przypuszczenia potwierdziły się. Entuzjazm i
radość zniknęły w jednej sekundzie. Przedłużające się milczenie było w tym
momencie bardziej uciążliwe niż hałas sprzed chwili.
– Acnologia?! – pisnęła Levy, chwytając Lucy za
ramię i ściskając mocno.
Przyjaciółka odwzajemniła gest, jakby bała się, że
smok nadleci znikąd lada chwila. Wendy uczepiła się Miry z autentycznym
strachem wypisanym na twarzy. Kilka osób szeptało między sobą niedowierzając w
to, co usłyszeli.
– Mistrzu, mów, do cholery, co się dzieje! – Erza
postanowiła go popędzić, a w ślad za nią rozległy się pytania innych, burząc
ciszę i tworząc nerwową atmosferę wśród zebranych.
Natsu tylko stał i patrzył. Przez głowę przeleciało
mu tysiąc myśli. Acnologia. Smok zniszczenia i zagłady. Pamiętał, jak jednym
atakiem zniszczył wyspę Tenrou. Pamiętał strach i przerażenie. Pamiętał Wielkie
Igrzyska Magiczne i smoki, z którymi musieli się zmierzyć. Pamiętał to wszystko, jakby to stało się wczoraj. Uporczywe myśli, że on,
Smoczy Zabójca, poległ dwukrotnie. Z Acnologią nie mieli wtedy – podczas testu
na maga klasy S – żadnych szans. To pierwsza mistrzyni Mavis ochroniła ich od
śmierci. Tak samo w czasie turnieju w Crocus. Co prawda podczas festiwalu w
czasie natarcia stawiał opór smokom, ale zdawał sobie sprawę z tego, że nie
osiągnął nic. Tylko przypadek, że wrota magiczne zostały zniszczone, a smoki
odesłane do swojego wymiaru, sprawił, że wyszedł z tego cało. Że wszyscy
wyszli. Gdyby było inaczej, zapewne po kilkunastu godzinach, bądź kilku dniach
męczącej walki smoki osiągnęłyby swój cel, niszcząc
wszystko i zabijając wszystkich.
Zacisnął mocno szczękę, a żyłka na jego skroni
pulsowała niebezpiecznie. Nie zdawał sobie sprawy, że ze zdenerwowania tupie
nogą.
– Gildarts donosi, że Acnologia niszczy miasta.
Umierają setki osób. Nikt nie zna przyczyny, czemu wykazuje ona tak ogromną
aktywność, choć zwykle pojawiała się raz na kilkanaście lat. Członkowie Rady
mobilizują siły do walki. Zbierają ludzi starając się przewidzieć jej następny
cel, by ewakuować mieszkańców. Próbują znaleźć przyczynę tych ataków.
– A co my mamy z tym wspólnego? – odważył się
przerwać Laxus.
– Podejrzewam, że Acnologia szuka właśnie nas –
odparł na pozór spokojnie Mistrz. – Bo tylko mu po starciu z nią przeżyliśmy.
Kolejna przedłużając się cisza, w której wszyscy
trawili usłyszane wcześniej słowa. Niepokój, przerażenie, liczne obawy. Uczucia
przelatujące przez serca i dusze magów były łatwe do przewidzenia. Nikt nie
starał się nawet udawać entuzjazmu, że czeka ich kolejna przygoda.
– Załatwimy ją raz na zawsze, dziadku – odezwał się, cichym, spokojnym a
jednocześnie brzmiącym jak huk wystrzału pośród panującej ciszy głosem Natsu. –
Chce naszych głów? To my ukręcimy temu cholernemu smokowi łeb! – mówił coraz
głośniej, rozglądając się po twarzach sąsiadujących z nim osób. – Jesteśmy
Fairy Tail i nikt, nawet smok, nie spowoduje, że uciekniemy!
Mistrz przyglądał mu się bez słowa. Wiedział, że
chłopak stara się podnieść morale grupy. Skinął potakująco głową. Kto jak kto,
ale akurat Natsu zawsze umiał rozładować napięcie, sprawiając, że ludzie ufali
mu i podążali jego ścieżką. Dziękował mu za to w duchu, bo choć sam bał się
tego, co miało nadejść, miał przeczucie, że Natsu będzie tym, który dokona niemożliwego.
Ogromny potencjał, który skrywał, nie został do tej pory ujawniony. Z drugiej
jednak strony martwił się o niego. Wciąż był młodym, niedoświadczonym przez
życie chłopakiem i naprawdę nie chciał, aby stała mu się jakakolwiek krzywda.
– Damy radę. Wszyscy damy radę. – Smoczy Zabójca uderzył
pięścią o dłoń dla podkreślenia efektu. – Zaufaj nam, mistrzu.
– Ufam wam – odparł Makarov. – Musimy dać sobie
radę. Po to jest Fairy Tail! Rodzina zawsze będzie się bronić i wspierać. Nie
pozwólmy, by przerażenie wzięło górę. Walczmy! Włóżmy w to całych siebie
odrzucając lęki i strach! Jesteśmy razem na dobre i złe! A poza tym mamy
wsparcie innych. Sabertooh, Blue Pegasus
i reszta przyłączą się, żeby nam pomóc.
Pokażmy wszystkim, że zwycięstwo w Turnieju Magicznym nie było tylko na pokaz.
Niech wszyscy poznają naszą moc!
Na wieść o sprzymierzeńcach nerwowa atmosfera nieco
opadła. Choć delikatne macki strachu w dalszym ciągu krążyły po umysłach magów,
wszyscy zgodnym chórem wyrazili aprobatę by bronić nie tylko niewinnych ludzi, ale
także siebie nawzajem.
Bardzo fajnie! ^^ Jak zwykle Aysune ma ograniczone słownictwo po tylu godzinach w szkole. Tak bardzo smutne... ;-; Pewnie że pokonają Acnologię! Nikt nie jest zły aż tak do szpiku kości ( jak ja ) żeby zabijać bohaterów, bądź nie pozwalać im na dokończenie misji. Życzę weny i czekam na kolejny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ktoś tu zagląda i czyta :) A teraz zwracam się do wszystkich. Nie gryzę, więc można komentować.
UsuńZapraszam i proszę również o opinię czy historia się podoba i czy według Was ma potencjał.
Dzięki serdeczne i pozdrawiam cieplutko, z góry mówię, że kolejna część już się pisze, więc niedługo się pojawi :)
To fajnie. Naprawdę jeden z lepszych blogów.
UsuńJa osobiście nie zawsze komentuję, bo czasem nie mam ochoty, lub po prostu weny... Chociaż wiem, ze to niezwykle motywuje..
Oczywiście jak zawsze zapraszam do siebie ;-;
Omomom~~ Wiesz...
OdpowiedzUsuńUmrzyj! XD
Pamiętaj, że Shina cię zje jak będziesz kończyła w takich momentach! Zrozumiano?! xOOO :D
Wracając.. xD
Rozdział zajebisty, nie tylko chodzi mi tu o pomysł - świetnie opisujesz etc. To bardzo mnie zachęca do czytania. ;]
No, więc po trzech matematykach mój umysł jest zjebany, także dzisiaj krótko, czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam i życzę weny!
~Shina *:
Dobra... Mózg mi wybuchł ;) Ale to już dawno, a twoje opowiadanie, po prostu krótko mówiąc jest genialne. Fabuła ma ogromny potencjał, ale mam nadzieję, że nie popsujesz tego! Wierzę w Ciebie ^^ Tak więc życzę powodzenia w dalszym rozwinięciu =)
OdpowiedzUsuńWstać, ukłon...
Happy & Aiko : Aye sir!
~~Pozdrawiamy i ślemy multum weny - Happy & Aiko =)
Tayla, moja kochana... =3
UsuńNominuję cię do Liebster Award! Info tutaj : http://fairy-tail-wdg-aiko.blogspot.com/p/liebster-award_15.html
Miłej zabawy!
Coooooo??????? Jezu Chryste... Za co? Przecież tu praktycznie nic nie ma...
UsuńO jeny, ale mi się spodobało! ^^
OdpowiedzUsuńMasz bardzo dobry, dopracowany styl pisania, naprawdę. Dobre, zwięzłe opisy, wartka akcja, ładnie skrojone charaktery postaci. Fajnie, ze Natsu i Lucy, będąc parą nie obnoszą się z tym, tylko zachowują się dorośle. I dobrze, że Natsu, będąc z Lucy postanowił nieco dojrzeć. Chociaż pewnie oryginalnie by tego nie zrobił. Pewnie dalej by się wydzierał i szukał guza. :D Ale to jest fanfiction, więc całkowicie zrozumiałe jest, że możesz mieć własne na to spojrzenie. ^^
Pozdrawiam Cię gorąco! ;3
www.fairytail-chronicles.blogspot.com
Dziękuję za komentarz w którym wyraziłaś swoje emocje po przeczytaniu ;) Bardzo mnie ucieszył. No coż, nie lubię jak na każdym kroku z Natsu robią głupka...:/ Podoba mi się jego postać, a autorzy anime chyba celowo robią z niego idiotę... Tak jak napisałaś, to jest fanfik i wszystko się może zdarzyć ;) Cieszę się, że spodobała Ci się moja wersja.
UsuńDziękuję ślicznie i również pozdrawiam!
Nie wiem, czy jesteś zainteresowana, ale u mnie pojawił się nowy rozdział. Jeżeli będziesz chciała, to wpadnij i poczytaj. Historia wciąż świeża i jestem ciekawa opinii czytelników. ^^
OdpowiedzUsuńOk zerknę, ale nie krzycz jak dziś nie skomciam. Nie wiem czy zdążę ;)
UsuńUff... wow. Serce mi wali na myśl o bitwie między Fairy Tail a Acnologią... Jesteś boska, Tayla! Pięć rozdziałów, a gra na emocjach bardziej niż moje dziesięć (czy tam jedenaście)! Kurczę, jak ja ci zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńi widzę, że polecasz mojego bloga - dzięki. ;)
Laxus: Nie ma co czytać, tylko te bzdury! Mari, weź się za coś w końcu!
Zamknij się, fajerwerku! Przepraszam za tego debila. Ten blog jest genialny! I już się nie mogę doczekać następnego rozdziału. Weny życzę!
Dzięki serdeczne za komcia :D
UsuńCo do emocji to strrałam się - cieszę się, że dla Ciebie są one widoczne i odczuwalne ;p Przynajmniej wiem, że nie spartoliłam haha :D
No myślę, że niedługo będzie następny rozdział :D Bo napisany owszem był, ale stwierdziłam, że się nie nadaje i wywaliłam :D
Pozdrawiam
Ohayo!
OdpowiedzUsuń[SPAM] Istnieje wielu fanów NaLu, ale jeszcze nikt nie zebrał ich w jednym miejscu.
https://www.facebook.com/pages/Nalu-czyli-Natsu-x-Lucy/683176518380471?skip_nax_wizard=true Dołącz do naszego FANPAGE'A, pokażmy, że Polska także istnieje!
Rozdział bardzo ciekawy ale trochę rzadko dodawane ale czekać będę walka z acnologią zapowiada się ciekawie jestem ciekaw jak Lucy zareaguje na decyzje Natsu :) bo trochę się domyślam co natsu zrobi gdy dojdzie do starcia :D
OdpowiedzUsuń